O zwiedzeniu Wenecji marzyłam od lat. Od momentu, kiedy na ścianie pokoju zawisły trzy olbrzymie czarno - białe plakaty oprawione w ramy, nie mogłam przestać myśleć o tym pływającym na wodzie mieście. Zauroczyło mnie światło załamujące się na falach, ażurowa konstrukcja mostu łączącego dwa brzegi kanału i ten trudny do zdefiniowania klimat sfotografowanych przez Heiko Lanio miejsc. I ... powtarzałam sobie w myślach, że kiedyś tam pojadę ...
Dlatego pewnie, planując drogę powrotną z Chorwacji, M. brał pod uwagę możliwość nadłożenia blisko 400 kilometrów i .... odwiedzenie Wenecji. Chyba nie muszę pisać o tym, co działo się z moją wyobraźnią ?! o tym, jak bardzo realne stały się moje spacery ciasnymi, urokliwymi uliczkami i weneckimi sestieri ( dzielnicami ), mieszczącymi się na poszczególnych wysepkach, połączonych siecią kanałów i urokliwych mostków ?!
Kilka godzin jazdy przez Chorwację. Słowenia, granica słoweńsko -włoska, Triest, Preganziol. Mały hotelik, w pobliżu którego znajduje się stacja kolejki dowożącej turystów do Wenecji. Pierwszy nocleg. Płytki sen, ciągłe spoglądanie za okno, czy już się rozwidnia. Wstajemy. Kawa z mlekiem smakuje wybornie, do tego typowo włoskie śniadanie ( na słodko ! ). Wychodzimy z hotelu i po chwili stoimy już na peronie. 30 minut w podmiejskim pociągu dłuży się niemiłosiernie ! Z wielkim natężeniem wsłuchuję się w komunikaty rozbrzmiewające w piętrowym wagonie kolejki. Uśmiecham się, bo przecież niezależnie od podawanych informacji z pewnością zauważę, że zbliżam się do celu - tory kolejki przebiegają wzdłuż grobli, łącząc Serenissimę z terrafermą ( stałym lądem ). Moja niecierpliwość sięga zenitu !
Wysiadamy. Przechodzimy przez halę stacji Venezia Santa Lucia. Pierwszy rzut oka na kanał i most znajdujący się tuż obok dworcowych schodów i ....... już wiem, że moja wyobraźnia nie wyczarowała niczego, czego nie mogłabym zobaczyć " na żywo ".
Wchodzimy na pierwszy most wzniesiony nad słynnym Canal Grande. Przyglądamy się stłoczonym gondolom i wypełnionym po brzegi vaporetti, dużym motorowym łodziom, pełniącym rolę tramwaju . Z pobliskiej kawiarni dobiega gwar rozmawiających.
Każdą cząstką odczuwam ten niesamowity klimat. M. pogania, przed nami naprawdę długi spacer. Musimy dotrzeć do mostu Rialto i - oczywiście - do Placu Św. Marka. A ja już wiem, że moja fascynacja tym niezwykłym miastem będzie jeszcze silniejsza. Dźwięk migawki aparatu towarzyszy mi nieustannie. Pierwsze rodzinne zdjęcia " z Wenecją w tle ". Ruszamy dalej. Schodzimy w dół. Przed nami labirynt ciasnych, urokliwych uliczek .
Poznajemy nieco inne oblicze Wenecji. Mijamy miejsca, których zdjęć nie znajdzie się w przewodnikach czy folderach turystycznych. Fotografuję detale, fragmenty, fakturę i kolor - prawdziwą twarz odwiedzanych miejsc. Poskładane w całość z ujęciami panoramicznymi i " pozowanymi " - oddają autentyczny klimat miasta.
Mijamy urocze sklepiki lokalnych artystów ( mascareri ), zajmujących się ręcznym wyrobem słynnych weneckich masek ( tradycja ta sięga XIII wieku ! ). Bajeczne formy, feeria barw. Groteskowy uśmiech obok chłodnych, pustych oczu.
Różnorodność kształtów masek jest fascynująca. Bauta ( biała maska bez żadnych zdobień uzupełniona czarnym płaszczem ), Moretta ( aksamitna maska dla kobiet z przyszytym guzikiem, który należało trzymać w ... ustach ... ), Pantalone, Arlecchino. I najciekawsza - Medico della Peste ( Lekarz Dżumy ) z długm dziobem / nosem, do którego wkładano mieszankę ziół zapewniającą dottore bezpieczeństwo w przypadku kontaktu z chorym. Zaglądam przez otwarte drzwi do wnętrza sklepu. Pochylony nad swoim warsztatem mascareri nawet na chwilę nie odrywa się od pracy.
Odkrywamy przejścia, zaułki, mało uczęszczane miejsca, co w Wenecji, mieście odwiedzanym rocznie przez blisko 20 milionów turystów, nie jest wcale takie proste.
I nagle - Ponte di Rialto, nad Canal Grande - " najpiękniejszą ulicą świata ", główną arterią wodną miasta. Przebijamy się przez tłum okupujący ażurową konstrukcję. Znam ten most. Z plakatu. Dotykam ręką chropowatego muru balustrady i kilkakrotnie powtarzam cicho - teraz naprawdę znam ten most...
Schodzimy po kamiennych stopniach Ponte di Rialto i skręcamy w lewo. Kręte uliczki prowadzą w nas w głąb miasta. Zaczynamy odczuwać zmęczenie. W pewnej chwili, za przykładem innych, zadzieramy wysoko głowy. Trudno nie wyrazić głośno swojego zachwytu. Przed nami Basilica di San Marco. Pięć bogato zdobionych kopuł w stylu bizantyjskim, mozaiki inkrustowane złotem, płaskorzeźby będące najważniejszym zabytkiem rzeźby romańskiej we Włoszech.
Tuż obok - Torre dell' Orologio ( Wieża Zegarowa ). Na tarczy mechanizmu zegarowego umieszczono kalendarz, znaki zodiaku, fazy księżyca i układ słoneczny. Mocno niebieska barwa zegara wyraźnie odcina się od jasnego muru.
Podchodzimy pod mury Pallaco Ducale ( Pałacu Dożów ). Wenecki gotyk. Lekkość ażurowych arkad robi na mnie olbrzymie wrażenie. Geometryczny wzór z biało - różowego kamienia ozdabia mury pałacu - centrum życia politycznego Wenecji.
Przez dłuższą chwilę stoimy jak zaczarowani na Placu Św. Marka, po czym udajemy się na Riva degli Schiavoni ( Nadbrzeże Schiavoni ). Oglądamy słynny Ponte dei Sospiri ( Most Westchnień ).
Wtapiamy się w tłum turystów.
Zmęczenie, upał. Obawa, że nie zdążyliśmy jeszcze zobaczyć tak wielu miejsc. Dziesięć godzin marszu daje się jednak we znaki ... Zamykam oczy i próbuję zatrzymać w środku wszystkie emocje, każdą myśl i refleksję towarzyszącą mi zwiedzaniu Wenecji. Idziemy w stronę stacji kolejowej. Każdy pokonywany most to jak zdobycie olbrzymiej góry. Jeszcze tylko 30 minut drogi kolejką. Stacja Preganziol. Hotel. Zasypiam natychmiast i ... dalej - choć w nieco inny już sposób - spaceruję urokliwymi uliczkami Serenissimy . Najjaśniejszej.
Pozdrawiam - M.
Znowu śliczne zdjęcia, na których udało Ci się oddać klimat tego pięknego miejsca. Byłam zatem wiem o czym piszesz:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak,fotki umiesz robić.Cudowne miejsce,pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się spodobało :) Pozdrawiam - M.
Usuńpięknie opisałaś nam swoją Wenecję :) to miasto robi wrażenie praktycznie na kazdym też nie zapominam widoków jak zamykam oczy znajduje się też na wąskich weneckich uliczkach ,kanałach byłąm 2 razy i ciągle mi mała ,za drugim razem popłynełam na wyspy Burano i Murano warto :)))
OdpowiedzUsuńpozdarwiam
Wenecja nie może nie zrobić pozytywnego wrażenia. Wiele osób twierdzi,że tam bardzo brzydko pachnie, ale powiem szczerze, że jedynym miejscem w Wenecji, które miało nieciekawy zapach, był ... park miejski,gdzie wyprowadzane są zwierzęta. Może miałam szczęście ? ;)Wiem jedno - marzę ,żeby móc tam pojechać jeszcze raz. Pozdrawiam ( i cieszę się, że moja relacja Ci się spodobała )- M.
UsuńNo to miałaś kochana wspaniała ucztę dla zmysłów i myślę że maskę przywiozłaś :) wspaniałe zdjęcia i świetnie opisana wyprawa
OdpowiedzUsuńMaskprzywiozłam w prezencie, sobie nic ... trudno mi sie nadziwić własnej ... głupocie ! Ale może dzieki temu pojadę jeszcze raz ? ;) Tak, uczta dla zmysłów niesamowita :D Pozdrawiam - M.
UsuńMiałaś fantastyczny, bajkowy urlop. Zdjęcia przepiękne. Pozdrowienia i zapraszam na candy
OdpowiedzUsuńOch jak bym tam była razem z Tobą .
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudowne.
Kupiłaś maskę?
Usciski;-)
Cieszę się, że Ci się spodobało, Wenecja to naprawdę przepiękne miasto :) Maska ? hmmmm .... kupiłam, ale nie sobie... Ale to jest świetny pretekst,żeby pojechać tam jeszcze raz ;) Pozdrawiam - M.
UsuńWspaniałe wakacje!! Nigdy nie byłam w Wenecji a bardzo bym chciała :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Oj tak, wakacje się udały naprawdę :) Jak tylko będziesz mieć okazję i możliwość, jedź koniecznie, bo naprawdę warto ! Pozdrawiam - M.
UsuńPięknie...
OdpowiedzUsuńMoże i moje marzenie o Wenecji kiedyś się spełni?
Pozdrawiam
Spełni się, trzymam kciuki :D Pozdrawiam- M.
UsuńKiedyś też nadłożyłam 200km wracając z Francji aby obejrzeć Wenecję i niegdy nie będę tego żałować!!!Niezapomniane wrażenia!!!
OdpowiedzUsuńMasz rację, niezapomniane wrażenia :) Pozdrawiam - M.
UsuńPięknie Wenecję nazwałaś - a ja będąc w niej po raz trzeci zakochałam się w niej bez pamięci:) Podróż po zakątkach Wenecji Twoimi oczyma jest dla mnie jak kolejny powrót w to cudowne miejsce !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najmocniej:)))
Nazwa, niestety, nie moja, historyczna, ale wydaje mi się ,że oddaje magię i klimat miejsca najtrafniej, jak się tylko da :) Cieszę się, że byłaś tam ze mną ;) Pozdrawiam cieplutko - M.
UsuńMaszko, w Wenecji byłam 3 razy, ale z wielką przyjemnością obejrzałam i przeczytałam Twoją relacje...fenomenalne zdjęcia, genialne ujęcia...pewnie nie wszystko widzaiłam, więc dzięki wielkie za te wrażenia
OdpowiedzUsuńTrzy razy ?! nooo ... Gosiu, to znasz Wenecję na wylot :) Chciałabym mieć możliwość pojechania tam jeszcze raz, bo czuję niedosyt. Mam ochotę na więcej ! Pozdrawiam - M.
UsuńDziękuję za chwilę wspomnień, moich wspomnień przy Twoich zdjęciach. Ja zakochałam się w Wenecji od pierwszego wejrzenia i miłość ta trwa do dziś.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przywołać wspomnienia :) Pozdrawiam - M.
UsuńOstatnio też błądziłam po wąskich nieuczęszczanych uliczkach :)
OdpowiedzUsuńMają niesamowity urok :) Pozdrawiam - M.
UsuńZnam te miejsca i ciągle za nimi tęsknię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem zafascynowana Twoim opisem Wenecji. Kocham to miasto i znowu chcę tam pojechać. Wiesz, trzy lata temu w drodze powrotnej z Chorwacji mój mąż zrobił mi taka sama niespodziankę-wycieczkę do Wenecji.Wystarczył jeden ruch kierownicy, zamiast w prawo skręciliśmy w lewo :)Byłam, widziałam, mam zdjęcia. Dzięki Tobie odżyły wspomnienia i chęć odwiedzenia Wenecji ponownie.
OdpowiedzUsuńPS. Kupiłaś maskę :D ?
:D No właśnie, ten ruch kierownicą - zamiast odbić na Zagrzeb, wystarczy jechać na Rijekę :)Ta wyprawa, to mój prezent urodzinowo - rocznicowy. Ale wiesz co ? jedna wizyta w Wenecji, to zdecydowanie za mało, dlatego marzę nadal ;)Maska ? kupiłam ... wszystkim , tylko nie sobie ( dlatego muszę pojechać tam jeszcze raz ... ). Pozdrawiam - M.
UsuńFantastyczna relacja. Taka inna, osobista. Do tej pory nie ciągnęło mnie tam w ogóle - nie przepadam za miejscami wypełnionymi turystami. Jednak po Twojej opowieści zaczęła mi ta myśl kiełkować w głowie. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAniu, jedź koniecznie, WARTO :) Naprawdę można się zakochać w Wenecji ! Pozdrawiam - M.
UsuńUff..ja się też zmęczyłam tą wycieczka, ale proszę o jeszcze. Cudowny z Ciebie przewodnik!!! A te widoki...nieziemskie...
OdpowiedzUsuńNo, kochana, to teraz nogi do góry, coś do picia pod ręką i odpoczywaj ;) Widoki ? nieziemskie, masz rację :) Pozdrawiam strudzonych ;) -M.
UsuńNominowałam Cię do LIEBSTER BLOG AWARD.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po odbiór.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję :D
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) ... i pozdrawiam - M.
Usuńtak pięknie opisałaś swoją podróż do Venezii,że aż się wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńCiekawie ją pokazałaś.Byłam tam 3 razy,to niesamowite miejsce...
Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia Venezii moim okiem
http://espresso-fotochwile.blogspot.it/search/label/Venezia
P.S.zdjęcia z tego roku dopiero będą wstawiane,zapraszam :)
Byłam i oglądałam ( dziękuję za zaproszenie )- wspaniałe zdjęcia robisz i na dodatek masz to niesamowite szczęście,że możesz powtarzać swoje wizyty w tym cudnym mieście. I dlatego też odkrywasz takie nieprawdopodobne miejsca ! Po wizycie na Twoim blogu jestem jeszcze bardziej zakochana ... ;) Pozdrawiam cieplutko - M.
OdpowiedzUsuń...Ach Wenecja:)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że trafiłam do Ciebie. Venecję opisałaś z takim uczuciem, zupełnie tak jak bym sama tam była choć to moje niespełnione marzenie
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za spełnienie marzeń :) Pozdrawiam - M.
Usuń