Czekam. Mimo braku snu pod powieką. Wbrew mało magicznej codzienności mocno stąpającej po ziemi. Z gorącym postanowieniem poprawy i szczerą chęcią upieczenia świątecznego pasztetu. Czekam. Ale świąt jeszcze we mnie nie widać. Za oknem zresztą też nie.
Są tylko w witrynach sklepów krzyczących tandetnymi dekoracjami. W piernikach pachnących na zapełnionych przepisami kartkach.W planach na świąteczne dekoracje snutych w absolutnej tajemnicy przed pierwszą Gwiazdką. I w nienapisanym do Mikołaja liście z najgorętszym marzeniem sezonu.
Rozcieram zmarznięte dłonie i czekam. Choć wiem, że jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Choć zeszłoroczny śnieg dawno odkleił się od butów i niewiele mnie w końcu obchodzi, a tegoroczny mróz nawet jeszcze nie zdążył uszczypnąć mnie w nos. Nie szkodzi. Przecież i tak przyjdą. Pachnące choinką i kruche jak łamany szczerym " wszystkiego najlepszego " opłatek. Skrzypiące mokrym śniegiem. Jak zawsze. Jak co roku.
PS - Te świetne metalowe kule kupicie w sklepie Kokon Home u Lilli. Polecam !