Kiedy zacznę dostrzegać wystające spod za krótkich płaszczy anielskie skrzydła. Betlejemską Gwiazdę, którą ktoś wywozi na sankach tuż przed zamknięciem sklepu.
Gdy pasterze zaczną dorabiać do pensji z przeterminowanym kadziłem i mirrą schowaną w plastikowej reklamówce, a święty Józef głośno powie, że ma już dość niewygodnych pytań.
Kiedy wszyscy diabli wygrają już swoje życiowe role w szkolnych przedstawieniach, zaś Maryja zabierze plastikowego Jezuska pod pachę i w pośpiechu opuści scenę - wtedy poszukam sensu w skrzypiącym pod butami śniegu i rozpocznę mój czas przygotowań - do pachnących choinką świąt z rodzącym się w każdym z nas maleńkim Bogiem.
********************