czwartek, 8 października 2015

Zwykłe co dzień



 Piąta rano.  Byle jak rozmazana na powiece baza rzucająca cień na jeszcze śpiące oko. Szum czajnika i niewyraźne pomrukiwanie zapchanego kawą ekspresu.


 
Moje zwykłe co dzień  - rozpoczynane po ciemku i na palcach w środku pochrapującego przez sen domu. Z naprędce zaplanowanym prawie  że  na gwoździu obiadem . Z odwołaną  mimo bólu zęba i wbrew zdrowemu rozsądkowi wizytą u dentysty . 
 


Z permanentnym zmęczeniem przytulanym do ciepłego koca w rogu bezpiecznej kanapy. Z trzecią w ciągu dnia kawą. 
  
 
 

Nieświeżym już chlebem. Zerwanym sznurkiem od suszarki. Rozciętym nie wiadomo gdzie palcem. Zapomnianym w zamrażalniku zamarzniętym na kość od schabu mięsem. Wciąż niekupionym  z przyczyn kompletnie niewiadomych repetytorium do angielskiego. Mandatem za niezgodne z niewidocznym znakiem parkowanie.

 

Moje zwykłe co dzień. Szeleszczące skasowanymi biletami w kieszeni - cierpliwie odliczającymi upływ zabieganego czasu.


 Pozdrawiam - M.