niedziela, 19 kwietnia 2015

Poczuć życie



Dzień na krawędzi nocy. Zmienny i kwietniowo  kapryśny. Z jeszcze niewyśnionymi do końca snami o porannym dzwonieniu budzika. Niedospany. Z trzecim kubkiem kawy dla podtrzymania myśli pod wciąż zamykającą się powieką.


Ulicami przemoczonymi do suchej nitki i  do ostatniego płatka śniegu. Niedoczytaną książką znów odłożoną na potem. Powtarzanym codziennie rano przyrzeczeniem, że dziś to już na pewno posprzątam ten balkon ! Zobowiązaniami, które jakiś czas temu uległy przedawnieniu i nie są już wcale takie zobowiązujące.  


Dlatego czekam. Na wreszcie pomyślny rozwój wydarzeń. Na lampę. Na impuls. Energię  - ale nie tylko tą słoneczną.  Taką na co dzień -  żeby obiad był zawsze z dwóch dań, a pralka wyprana na czas. Żeby zdążyć ze wszystkimi zaległymi sprawami i nie zapomnieć o tym, co powinno być za chwilę, a najpóźniej to już na jutro. Żeby mieć siłę na odwzajemnienie uśmiechu komuś, kogo  codziennie mijam  w tym samym miejscu  w drodze do domu. Żeby wreszcie  poczuć życie pod opuszkami palców.


W oczekiwaniu na przypływ energii pozdrawiam - M.


*******************

PS - w najbliższy wtorek i środę moje nerwy będą przechodzić najwyższą próbę - O. zdaje egzaminy ( na szczęście tylko cztery... ). Trzymajcie kciuki !


 *******************


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Świąteczny obiad



Nasz wielkanocny obiad. Ze  świątecznym barszczem o smaku prostych życzeń.  



 Z pełnym dobrych słów jajkiem wyjętym z poświęconego kolejny raz wiklinowego koszyka. 



 natłokiem myśli  tuż obok  chwilowo niepokojącej pustki.




Z wewnętrzną ciszą, która w dziwny sposób nie potrafi ubrać się w te najbardziej właściwe słowa. Emocjami , które jeszcze nie znalazły ujścia i nie pozwoliły nazwać tego, co wokół nas.


  Z barankiem stojącym tuż nad miseczką wypełnioną ostrym chrzanem. Chlebem podanym troskliwą ręką.


niewypowiedzianym głośno  - ze wstydu przed samym sobą -  pragnieniem, żeby było   jak dawnej. Zwyczajnie. Bez wywracania wszystkiego do góry nogami i pisania od nowa życiowych ról.


Pozdrawiam - M.



sobota, 4 kwietnia 2015

Wielkanocne życzenia



Na mojej kartce ze świątecznymi planami był pasztet pieczony z dużą ilością gałki i imbiru oraz z pianą z ubitych na sztywno białek. Porządki wcale nie takie wielkie  i zakupy  - ot,  byle do poniedziałku. Śledzie i pewnie coś gotowego z pobliskiej cukierni. Słodkie baranki z zatopionymi w lukrze gałązkami kolorowego suszu, malowane na brązowo jajka i biała kiełbasa do podawanego w chlebie świątecznego barszczu. Wielkanocny koszyk z całym natłokiem kiełbas i wędlin, by zapewnić nam zdrowie i bogactwo. Chleb - bo to  symbol ciała Zmartwychwstałego, sól  - na oczyszczenie i odstraszenie zła i wszelkich sił nieczystych. Baranek  - na znak zwycięstwa życia  nad  śmiercią. Tyle tylko, że tym razem z tym zwycięstwem to nie wyszło. Okazuje się, że życie chodzi swoimi drogami. Omija symbole i miewa swoje całkiem prywatne plany. Nie było go  na mojej kartce. Za ciasno tam było od przypraw, chrzanu, oleju i warzyw na ulubioną sałatkę. A przecież powinno być na pierwszym miejscu.


*****************************

Życzę wszystkim wesołych, spędzonych w rodzinnym gronie Świąt ! 

*****************************

 Pozdrawiam - M.



PS - bardzo dziękuję za Wasze komentarze pod poprzednim postem.   
 

środa, 1 kwietnia 2015

Święta inne niż zwykle



Przygotowywane na szybko i bez zastanowienia. Ze świadomością, że wszystko, co do tej pory stałe i pewne  -  trzeba poukładać raz jeszcze. Zadać nowe pytania o sens i jeszcze znaleźć na nie naprawdę dobre odpowiedzi. Takie już prawie na całe życie. Dziś zmarła Mama M. Od tej pory na pewno będzie inaczej niż zwykle.



Pozdrawiam - M.