niedziela, 13 września 2015

Pocztówka z wakacji - Dubrownik, czyli schodami w górę, schodami w dół...



Świta. Spoglądamy w niebo - pochmurno ! Zaspane słońce ciągle drzemie za gęstymi chmurami. I co? Jedziemy ? 


Jedziemy ! Mocna kawa, śniadanie. Aparat. I pamiętaj o paszportach, bo przecież po drodze przekraczamy granicę z Bośnią. EKUZ - y  i polisa też się mogą przydać, weź na wszelki wypadek ! Gotowi ?


O 7.30 stoimy już w korku. Czekamy na możliwość przejazdu mostem przez Trogir. Mimo wczesnej pory wcale nie tak łatwo wydostać się z wyspy ! Kilkanaście minut dalej pobieramy bilet i wjeżdżamy  na autostradę. Przed nami 250 kilometrów  wzdłuż chorwackiego wybrzeża. Nad  Adriatykiem. Dolina Neretwy, przejście graniczne. Oddalone o chwilę cierpliwości Mostar i Medjugorje.


Mija czwarta godzina naszej podróży.


 Wreszcie jesteśmy na miejscu. W leżącym u podnóża Alp Dynarskich Dubrowniku -  dawnej Raguzie  - zbudowanej z połyskującego w południowym  w słońcu kamienia. W mieście otoczonym liczącymi blisko 1940 metrów  grubymi murami obronnymi. Pamiętającym ciągłe potyczki z Turkami, dominację Wenecjan, wielkie trzęsienie ziemi w 1667r. i dramatyczne w skutkach oblężenie przez armię jugosłowiańską w latach 90. minionego wieku.


Przejeżdżamy przez wielki most im. Franja Tudmana rozpięty nad ujściem Rijeki Dubrovackiej, który prowadzi nas w zupełnie inny wymiar. Na starówkę. Bez żalu zostawiamy za sobą nowoczesną część miasta, dzielnice mieszkalne i port Gruz.


Wysiadamy. Schodzimy w dół, kierując się w stronę słynnej na cały świat starówki. Jednego z głównych bohaterów serialu  " Gra o tron ".



Mijamy bramę Plocze. Przed nami stare  miasto. Perła Adriatyku, której urokowi nie oparł się sam Lord Byron.


Idziemy wzdłuż murów. Ogromny upał i duchota zmuszają nas do zrezygnowania z największej atrakcji miasta - kilkugodzinnego spaceru po murach otaczających dawną Republikę Raguzy ( co ciekawe, nazwę miasta na współcześnie używaną - Dubrownik - zmieniono oficjalnie dopiero  w 1918 roku ! ).


Chowając się nieustannie w cieniu zmierzamy w stronę słynnej ulicy Stradun  z zabytkowym  pałacem Sponza, siedzibą Rektorów, Wieżą Zegarową i  majaczącą w tle kopułą katedry Najświętszej Marii Panny.

 

Wokół nas bogactwo detali i stylów architektonicznych. Zwykły gwar niezwykłego miejsca.

 
  
Spoglądam na pałac Sponza z charakterystyczną gotycko - renesansową galerią arkadową, w którym w czasach świetności republiki mieścił się urząd celny i mennica. Perspektywę Stradun zamyka Wieża Zegarowa z replikami stojących figur wybijających pełne godziny. Metaliczny dźwięk rytmicznie rozbrzmiewających dzwonów stara się dotrzymać kroku upływającemu czasowi.


Chowając się w cieniu pobliskich murów oglądamy kościół dedykowany patronowi miasta. Barokowa fasada kościoła św. Błażeja mocno różni się od znajdujących się w pobliżu gotycko - renesansowych budowli. Szerokie schody prowadzą nas do wnętrza kościoła.


Przed nami Pałac Rektorów, najpiękniejsza budowla Dubrownika. Kilkakrotnie przebudowywany i wznoszony od nowa,  obecnie łączy w sobie kilka stylów architektonicznych. W średniowieczu pełnił rolę twierdzy obronnej, ale ze względu na liczne wybuchy prochu i pożary zmieniono jego pierwotne przeznaczenie.



Podchodzimy do wybudowanej w 1438 roku Małej Fontanny Onufrego, która  w czasach świetności republiki miała religijne znaczenie i służyła wyłącznie chrześcijanom ( zamieszkujący Dubrownik  Żydzi musieli zaopatrywać się w wodę w innych miejscach).

 

  
Z niemym zachwytem spoglądam na katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny  zbudowaną na przełomie XVII XVIII wieku. Budowla powstała na miejscu romańskiej świątyni, którą  Ryszard Lwie Serce wzniósł w podzięce dla Matki Boskiej za cudowne ocalenie go  w czasie wyprawy krzyżowej. Patrzę na bogato zdobione kolumny,  historię kilku stuleci zamkniętą w milczącym kamieniu.


Którędy teraz ? Ciekawość każe wybrać pnące się wysoko  strome stopnie wiodące na sam dach zabytkowego miasta.


Monumentalne schody z roku 1738 prowadzą nas na Plac Rogera Josepha Boscovicha, gdzie odkrywamy barokowy kościół pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli. Przez dłuższą chwilę zatrzymujemy się  u stóp świątyni. Zajmujemy miejsca na schowanych w zbawiennym cieniu szerokich schodach. Mokre od potu dłonie nie są już w stanie utrzymać ciężkiego aparatu.



Zaglądam do środka. Moją uwagę przykuwa znajdujący się po prawej stronie od wejścia  model groty poświęcony Marii z Lourdes. Przy ozdobnej kracie nawy bocznej pogrążonego w ciszy kościoła słychać  szept pachnących  kadzidłem modlitw.


Ruszamy dalej. Kierujemy się w dół.  Między dachami pokrytymi charakterystyczną dla Dubrownika czerwono rdzawą dachówką wyłania się sylwetka jednej z czterech okrągłych baszt wzmacniających obronne mury miasta.  Można odnieść wrażenie, że północna Baszta Minceta pochodząca z XIV i XV w. jest tak wysoka, że dotyka nieba.



Zmęczeni  i  głodni zamawiamy obiad w pachnącej ziołami i czosnkiem małej knajpce. Czas na odpoczynek. Na summę wrażeń, przegląd zatrzymanych w kadrze emocji i spostrzeżeń.


Z bogatej karty dań wybieramy lokalne smakołyki - przyrządzane w różny sposób ryby i owoce morza.


Po dłuższym oczekiwaniu na zamówione dania otrzymujemy na talerzach prawdziwy smak Chorwacji - doradę z pieca i grillowany stek z łososia.


 Blisko godzinny postójposiłek pozwalają na zregenerowanie sił. Ruszamy dalej z niedowierzaniem spoglądając na pnące się pod samo niebo wysokie schody.



Na wypełnionym tłumem turystów Stradun ( zwanej też Placa ) -  głównej osi starego miasta - zatrzymujemy się przy kolorowych papugach wdzięcznie pozujących do zdjęć.
 

Oczarowani urokiem niezwykłej promenady Dubrownika rozglądamy się wokół. Kalejdoskop kawiarnianych ogródków, liczne butiki, śmiech turystów, gwar rozmów. Lśniący w mocnym słońcu wypolerowany upływem czasu wapienny bruk.


Historia Stradun  zaczyna się w  XI wieku, kiedy mieszkańcy Raguzy zdecydowali o zasypaniu pasma morza oddzielającego północną i południową część miasta. Jej obecny jednorodny wygląd to zasługa odbudowy po trzęsieniu ziemi w 1667r., kiedy to władze miasta narzuciły mieszkańcom jeden rodzaj materiału budowlanego - biały kamień z wyspy Brač.


Przedzieramy się przez tłum gapiów. Zadzierając wysoko głowy przyglądamy się płaskorzeźbie zdobiącej portal kościoła franciszkanów Słynna na cały świat pieta jest dziełem lokalnych mistrzów. Kościół franciszkanów, należący do jednego z najbogatszych i największych w Dubrowniku,  jest częścią dużego kompleksu klasztornego. Jego ważną częścią jest powstała w 1317 roku apteka, trzecia najstarsza na całym świecie, która nieprzerwanie funkcjonuje do dziś. Oprócz apteki klasztor znany jest z jednej z najbogatszych  bibliotek - kolekcja zabytkowych woluminów liczy ponad 20 tysięcy !


Podchodzimy do znajdującej się nieopodal Wielkiej Fontanny Onufrego zwieńczonej ozdobną kopułą. Od chwili powstania w 1438 roku  służyła mieszkańcom średniowiecznej Raguzy jako  zbiornikgłówny punkt zaopatrzeniowy. W przeciwieństwie do innych miast Dalmacji, wodę dla Dubrownika doprowadzano z odległego  o 12 km źródła Rijeki Dubrovackiej dzięki częściowo schowanemu pod ziemią akweduktowi. Pierwotnie fontanna przeznaczona była dla podróżnych, którzy mogli umyć się przed wejściem do miasta. Łyk wody wypływającej z ust 16 kamiennych twarzy zdobiących fontannę podobno przynosi szczęście ...


Lodowata woda wypływająca z maszkaronów przynosi chwilową ulgę. Przysłuchuję się dziwnej melodii wygrywanej na tradycyjnym instrumencie z Dalmacji. Spoglądam na przechodzących obok ludzi, rejestruję  ich ciekawe tego niezwykłego miejsca spojrzenia, oddycham gorącym powietrzem ciężkim od  tragicznych wydarzeń.


Naprzeciw Wielkiej Fontanny Onufrego podziwiamy renesansowo - gotycki kościół Zbawiciela. Zbudowana w latach 1520-1528 świątynia jako jedyna w niemal nienaruszonym stanie przetrwała trzęsienie ziemi, które dotknęło Dubrownik w połowie XVII wieku.


Przechodzimy przez słynną Bramę Pile - najbardziej imponującą ze wszystkich raguzjańskich bram miejskich. Przekraczamy fosę i most zwodzony,  którego strzeże statua patrona miasta ,świętego Błażeja. Z powodu nieustannego zagrożenia ze strony Turków władze średniowiecznego miasta zdecydowały o konieczności zamykania bramy na noc. Do dziś Chorwaci kultywują tradycję trzymania warty przy bramie - w miesiącach letnich między 10.00 a 12.00 można obejrzeć uroczystą zmianę warty w kostiumach  z epoki dawnej Republiki Raguzy.


Mijamy sporą grupę turystów skupionych wokół przewodnika pokazującego folder ze zdjęciami z planu filmowego "Gry o tron". Przy Vrata Pile ( Bramie Słupów )nakręcono niejedną  scenę serialu.


Wychodzimy poza obręb zabytkowych murów Dubrownika. Wspinamy się na kolejne schody prowadzące na zawieszony nad miastem taras widokowy. Przez dłuższą chwilę przyglądamy się czerwono - rdzawym dachom Starego Miasta.


 Wreszcie czuję dotyk wiatru. Mogę oddychać.



Według kronik i historycznych przekazów rodzaj wiejącego wiatru miał niemały wpływ na życie mieszkańców Dubrownika - wiejąca od gór  lodowata bora uznawana była w średniowieczu za sprzyjającą jasnemu myśleniu ze względu na zdolność obniżania temperatury. W odróżnieniu od niej, wiejące znad Afryki sirocco na tyle negatywnie wpływało na proces myślenia, że członkowie Rady nie obradowali w tym czasie w obawie o zasadność podjętych przez siebie decyzji !




Wsiadamy do samochodu. Kręta droga prowadzi nas  w górę. Łamiąc wszelkie przepisy przechodzę ruchliwą ulicą i robię zdjęcia usadowionego na skale zabytkowego miasta.  Mojego kolejnego chorwackiego oczarowania.





Pozdrawiam - M.