wtorek, 4 listopada 2014

Grzech zaniechania



Najcięższy. Popełniany w codziennym zabieganiu. W zdenerwowaniu - z powodu naczyń pozostawionych na kuchennym stole i nieschowanych po spacerze butów. W pośpiechu zwykłego dnia. W wyznaniu odłożonym na nigdy. W pomyślanym geście.
Każdego dnia staram się niczego nie zaniedbywać. Nie liczyć na to, że kiedyś jeszcze zdążę. Nie zatrzymywać w sobie słów i nie wznosić muru niedopowiedzeń i żalu. Nie krzyczeć znakami zapytania wynikającymi z tego, że po prostu  nie chce mi się zrozumieć
. Nie mnożyć tego, co złe i nie dzielić włosa na czworo, by koniecznie postawić na swoim. By nie żałować, że zabrakło mi czasu na bliskość i wyrozumiałość. By nie okazało się, że między nami jest już o jedno słowo  za daleko. Że  pozostało tylko posypywanie solą bólu. Mam jednak wrażenie, że coraz częściej przegrywam i  jednak popełniam grzech zaniechania. Odpuszczenia /sobie /, zwolnienia /siebie/ z obowiązku dbania i zabiegania. A tymczasem codzienność sprytnie maskuje kruchość wszystkiego, co tak dla mnie cenne. Daje złudzenie trwałości i 100 % gwarancji - na zdrowie, na bliskość. Na kocham cię. Na radość i rytualną powtarzalność słów i gestów. Na wszystko, co stanowi moje sacrum. A przecież wystarczy tylko chwila, by teraźniejszość zamieniła się w przeszłe i już dokonane. Przypominane chybotliwym płomieniem zapalonego znicza.


Pozdrawiam - M.
 




29 komentarzy:

  1. To co dzisiaj napisałaś i co czytam bardzo przemawia do mnie...Masz rację, że wiele spraw pozostaje niedopowiedzianych, wiele drzwi otwartych, ale jeszcze nie do końca ...nie wiem, czy to za sprawą melancholii, a może z tym, że moje ciśnienie wciąż skacze i nagle i ja muszę zapukać do drzwi lekarza, a nie byłam tam wieki...nie wiem...
    spieszymy się, uciekamy od spraw, by potem i tak do nich wrócić...
    człowiek to istota bardzo skomplikowana i nie będę tutaj przyrzekać, bo jestem ułomna i nie chcę rzucać kolejnych słów na wiatr...
    Dziękuję i pozdrawiam...
    Aga z Różanej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedopowiedzenia potrafią wiele zepsuć, a otwarte drzwi dają szansę - nie wszystko jeszcze jest stracone. Trzymam kciuki za powrót zdrowia :) Pozdrawiam cieplutko - M.

      Usuń
  2. Wiesz kochana, dzięki twoim przemyśleniom i ja pomyślałam i zastanowiłam się nad wieloma sprawami!!!
    Dziękuję!!!
    ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W codziennym zabieganiu po prostu pewnych spraw się nie dostrzega. Często łapię się na tym, że coś przeoczę, czegoś nie zauważę, jak każdy. Dopiero pewnym czasie przychodzi refleksja, że wszystko wygląda zupełnie inaczej, niż się pierwotnie wydawało... Pozdrawiam serdecznie - M.

      Usuń
  3. Zastanawiające słowa o kruchości wszystkiego, co nas spotyka. Stworzyłaś w tym zabieganiu i zapracowaniu przestrzeń do myślenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta przestrzeń do myślenia to jedyna rzecz, która nie trzyma przy życiu.... ;) Pozdrawiam - M.

      Usuń
  4. Twoje słowa dają domyślenia. Ja też staram się nie odkładać różnych spraw na potem, ale czasem nie da się danej rzeczy zrealizować i trzeba ją odłożyć w czasie. Tacy już jesteśmy, niedoskonali i skomplikowani. Pozdrawiam ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, staram się, ale to nie znaczy, że zawsze mi wychodzi. Właśnie ze względu na tą ludzką niedoskonałość i ułomność... Pozdrawiam cieplutko -M.

      Usuń
  5. No i zrobiłam porządny rachunek sumienia....
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też - przy okazji pisania tego posta. Pozdrawiam - M.

      Usuń
  6. Miła Moja, jak bliskie są mi Twoje słowa, zmagam się tak jak i Ty z codziennością, szukając w niej jakiejś drogi z sensem. Nie zawsze to zauważam, czasami sensu brak i chciałoby się już być w tym jak piszesz, dokonane, przeszłe. Czasami pojawia się iskra, która daje nadzieję, ale ognia z niej nie mogę stworzyć. Pozdrawiam, pięknie napisałaś, cudownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy przyznają się - nawet przed samym sobą - że zmagają się z codziennością i wciąż szukają sensu, że zadają sobie różne pytania. Wielu nie ma potrzeby pytać, zadowalając się jałowym życiem i pełnym kontem w banku. A brak sensu maskują kolejnym gadżetem. A ja mocno trzymam kciuki - za Twoje odnalezione i rozpalone. Pozdrawiam cieplutko - M.

      Usuń
  7. Tak to jest okres na przemyślenia ....Ty zrobiłaś to wspaniale...Dziękuje....Pozdrawiam pa..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listopad zawsze jakoś tak mnie nastraja ... ;) Pozdrawiam- M.

      Usuń
  8. Wspaniale napisane,niestety nie zawsze udaje nam się dokonać wszystkiego co sobie założyliśmy. Jesteśmy tylko ludźmi,mamy lepsze i gorsze dni a czasem mamy serdecznie dość.
    P.S. Nie myślałaś o napisaniu książki? Mogłabym czytać je bez końca,tak lekko...by wierzyć,kochać,być :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne,że rzadko kiedy udaje się wykonać plan w 100%, ale tak sobie myślę,że bez świadomego i celowego dopingu trudniej jest dopiąć wszystko na ostatni guzik. I sprawy, i emocje i relacje. Ja też często mam serdecznie dość - wtedy właśnie popełniam grzech zaniechania, czego zaraz żałuję, bo nic człowiekowi nie jest dane na zawsze. Książka ? Nie mam odwagi ani tak wielkiej siły przebicia. I na siłach nie czuję się też. Pozdrawiam serdecznie - M.

      Usuń
  9. Prawdziwe...z drugiej strony musimy cieszyc się nawet najmniejszymi sukcesami i doceniać drobnostki dokonane w danym dniu bo to właśnie z nich układa się nasza codzienność:-) Najważniejsze to pozytywne myslenie, które wreszcie odzyskałam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - najważniejsze jest pozytywne myślenie. Trzymam kciuki :) Pozdrawiam - M.

      Usuń
  10. jakże prawdziwe i trafne jest to, co piszesz... i fakt, że w dużej części mogę odnieść te słowa do siebie, wcale mi nie ułatwia... jednak dobrze, że nazwałaś to grzechem - już samo to mobilizuje do zrobienia rachunku sumienia i mocnego postanowienia poprawy.
    Pozdrowienia
    Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze są te wszystkie rzeczy, które tylko chcemy zrobić i nie realizujemy planu. Po pewnym czasie okazuje się, że wokół jest już tylko pustka. Pozdrawiam cieplutko, Basiu - M.

      Usuń
  11. Jak zwykle trafne i dobitne przemyślenia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam w listopadową szarugę - M.

      Usuń
  12. Drobne codzienne rzeczy uczą nas jak żyć by znowu nie popełniać łędów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja już dawno przestałam się irytować z powodu bałaganu na kuchennym blacie. Zbyt wiele bliskich osób odeszło. Tak naprawdę ich nieobecność dała do zrozumienia jak wielkie mieli znaczenie. Teraz staram się dawać z siebie wszystko nawet za cenę okruchów i rozsypanego cukru. Jak zwykle mądre słowa Martynko. Ogłaszam manifest bo zbyt mało Ciebie tutaj :-)
    Ściskam-D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominiś, mnie też już wiele spraw tak nie dotyka, jak jeszcze kilka lat temu, życie po prostu uczy pokory. Manifest, powiadasz ? Czas mi przecieka przez palce i nie mogę się zebrać do niczego. Łączę etat nauczycielski z biblioteką i o ile jest duuuuużo spokojniej ( nie mam tez wychowawstwa ), to czasowo jest mi trudniej, bo n-l bibliotekarz pracuje dłużej. Właśnie skończyłyśmy skontrum, napisałyśmy wszystkie protokoły, rozliczyłyśmy się z księgowością, wpisałyśmy "oddane w zamian" do księgi inwentarzowej... Jeszcze wykreślanie zubytkowanych pozycji, usuwanie z katalogu ( nie mamy MOL-a), wypisywanie nowych kart książki. Trochę się dzieje, dlatego mam przestoje w blogowaniu, nie mówiąc o urządzaniu ;) Buziaki z deszczowych Kielc - M.

      Usuń
  14. Muszę przemyśleć i zrobić rachunek sumienia :)
    Pozdrawiam Marta :)

    OdpowiedzUsuń