Mieszkają chyba w każdym domu. Czasami potykam się o nie przechodząc obok lustra. Zazwyczaj noszą wygodny sweter i miękkie skarpety. Pilnują odrobionych lekcji. Odpowiadają na zapytane. Przytulają od dawna nieprzytulane i znowu zapominają wyładować wymytą wieczorem zmywarkę. Pokroją. Przyprawią i zaprawią gotującą się kolejną pomidorową z makaronem. Zrobią listę pilnych i tych zupełnie niepotrzebnych domowi zakupów. Obiorą i zetrą na tarce warzywa do obiadu i strasznie nabrzmiałą za dnia złość. Przypomną o ortodoncie i że w końcu trzeba iść do tego kardiologa. O nieoddanym jeszcze rysunku na plastykę. O nieodwiedzanym dawno fryzjerze i o tym kontakcie w przedpokoju, który wisi na ostatnim już kablu. No i o śmieciach, że są już do wyrzucenia. Po przyjściu z pracy zetrą plamę po zaparzonej rano kawie, sprzątną rozsypany znowu cukier i okruchy po porannym łamaniu chleba. Ktoś by się zapytał, jak się to wszystko dzieje ? No jak to - samo - się... dzieje. No przecież !
Czasami jednak zdarza się, że Samo - się nagle zaczynają chorować. No nie są w stanie po prostu. Bo temperatura, bo ręka sztywna i obolała w nadgarstku. Bo bez lekarza i leków ani rusz, a już o żadnym obieraniu marchewki czy selera to mowy nawet nie ma. Bo nawet kubek z herbatą staje się tak ciężki, że aż boli. No i założenie kurtki to nagle przeszkoda nie do pokonania w tej pierwszej osobie liczby pojedynczej. I nagle wtedy okazuje się, że nic jednak samo - się nie dzieje. Że potrzebny jest ktoś, co to posprząta rozsypany znów cukier. Przypilnuje, obierze, zaprawi i doprawi. I - co najważniejsze - okazuje się również, że tych Samo - się mieszka w domu trochę więcej niż można było przypuszczać. Że nie jestem z tym wszystkim sama. No bo te inne Samo - się nastawiają wywar na kolejną pomidorową, ucierają warzywa do obiadu i same przypominają sobie o tym kontakcie, który wisi na ostatnim już kablu. Pomagają założyć kurtkę w pierwszej osobie liczby mnogiej i nawet smażą kotlety mielone. Robią dawno odkładany porządek na półce i zapamiętują datę kolejnej wizyty u ortodonty. Choruję więc i zachodzę w głowę, jak to się wszystko dzieje ? No jak to ? Samo - się przecież dzieje... Tak jakoś...
Pozdrawiam - M.
****************
PS - na szczęście z moją ręką jest już dużo lepiej. Wyniki nie są dobre ( ASO jednak za wysokie ), ale za to wiedza, którą zdobyłam w przeciągu ostatnich trzech tygodni - jest naprawdę bezcenna.
****************
Samosie są cudowne i niezastąpione, to szczęście, jeśli są w domu, ale gdy ich zabraknie, nie życzę nikomu. Nawet mi się zrymowało, trzymam kciuki za nadgarstki, znam z autopsji ten ból.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Gdyby nie ten okropny ból i temperatura, to nie byłoby tak źle - wszystko w domu zrobione, każdy pomaga ;) No dzieje się samo ! Kciuki się przydadzą, bo czeka mnie wizyta u specjalisty i stała kontrola problemu :/ Pozdrawiam - M.
UsuńZdrowiej i bądź zawsze " na posterunku" :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basiu :) Posterunku nie opuszczam tak czy siak - wszystko musiałam wytłumaczyć i dokładnie przypilnować. Ale dzięki temu mój syn już wie, jak zrobić kotlety mielone i klopsy w sosie grzybowym ;) Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńZdrówka życzę ;-)
OdpowiedzUsuńBędzie potrzebne ... ;)Pozdrawiam - M.
UsuńSamosie są istotne i bardzo praktyczne :) Fajnie napisałaś.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam ciepło:)
Aniu, do tej pory moja rodzina była przekonana, że wszystko w domu robi się samo. Kiedy moja prawa ręka odmówiła posłuszeństwa, dopiero wtedy okazało się, ile jest różnych prac domowych i rzeczy do zrobienia. Ale na szczęście mam na kogo liczyć. To była "dobra zmiana" ;)Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńZdrówka Maszko! U ciebie nawet o chorobie czyta się pięknie :) (Znam też taką Samosię ;P)
OdpowiedzUsuńTo zdrówko to coraz bardziej mi szwankuje, ale jak się już jest po gwarancji... ;) Czyżbyś sama była Samosią ?! Buziaki - M.
UsuńCiekawe czy u mnie też pojawiliby się w razie potrzeby, bo czasami gdy wracam z pracy i widzę naszą kuchnię-zaczynam wątpić we wszystko ;) Ale co tam z Twoja łapką się podziało? W każdym razie cieszę się, że już lepiej, bo i posty będziesz mogła pisać!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka cieplutkie przesyłam - D.
PS Jak Wam mijają ferie?
Dominiś, moja ręka to problem nawracający co jakiś czas. Od wczesnego dzieciństwa choruję na stawy i mimo leczenia i pobytu w szpitalu, nie mogę powiedzieć, że mam to z głowy. Zdarza się więc nagły rzut reumatyczny, temperatura i pieroński ból, który kompletnie uniemożliwia mi funkcjonowanie. A tym razem problem dotyczy prawe ręki, więc już kompletnie jestem wyłączona z obiegu. Ferie siłą rzeczy nie wchodzą w grę - na nartach nie pojeżdżę. M. chyba skorzysta z lokalnych stoków. A dzieciaki ? O. w swojej klasie z maturą międzynarodową ma do przygotowania pracę pisemną, B. rozwiązuje testy, bo egzamin już niedługo. Sama rozumiesz, akcja zima w mieście ;)
UsuńJeśli chodzi o pomoc w domu, to jestem przekonana, że gdybyś nie mogła sama czegoś zrobić ze względu na chorobę, to chłopaki sami by się wzięli za robotę i jeszcze stanęliby na wysokości zadania ! Pamiętam swój pobyt w szpitalu po operacji - dzieci miały 7 i 8 lat i M. sam musiał sobie radzić. Ale od czego są telefony ! Dzwonił codziennie po kilka razy, a ja dyktowałam przepisy na zupy, tłumaczyłam, jak uruchomić pralkę ;)Dał radę, Twoi też by dali. Dominiś łap buziaki ! - M.
Dobrze, że jest tych Samosi więcej. Zdrowia życzę, niech ręka jak najszybciej wróci do pełnej sprawności, a ASO do swojego właściwego poziomu :)
OdpowiedzUsuńOlu, dziękuję :) Powiem Ci szczerze, że już mi się nudzi ta niemoc. Na początku było całkiem fajnie, wszystko zrobione i jeszcze podstawione pod nos, ale chce mi się normalności - samodzielnie ugotować zupę, wywiesić pranie czy chociażby bez bólu zamknąć za sobą drzwi w samochodzie. Ale masz rację, dobrze, że mam pomoc, to bez tego to byłaby totalna klapa;) Pozdrawiam - M.
UsuńA do mnie to zawsze przychodzi "Marysia" i ona to wszystko robi, zupełnie tak samo jak ta Twoja Samosia. Jedno jest niesamowite jak ta Marysia tak wszystko sama, bo u mnie to jak Marysi zabraknie, to wszystko się sypie i nikt nic nie wie, nie potrafi i co najdziwniejsze...mój mąż wciąż się zachowuje jakby się do NAS wczoraj wprowadził i nic nie mógł znaleźć :)))Mężczyźni...
OdpowiedzUsuńZdrówka kochana i by tych Samoś i Maryś było codziennie pełno i nie musiała tylko jedna stać na posterunku!
W moim domu panuje przekonanie, że wszystko się samo robi, stąd "samosię". Na szczęście okazało się, że mam zmienników i mogę liczyć na pomoc. Uściski dla Twojej Marysi ;)Pozdrawiam - M.
UsuńKochana wracaj do formy!!!!
OdpowiedzUsuńtrzymaj się ciepło!!!:)
Robię, co mogę ;) Buziaki - M.
UsuńOptymistyczny tekst, bo okazuje się że i Samosia może mieć pomocników. U mnie to niestety nie działa. Szybkiego powrotu do formy!
OdpowiedzUsuńNa poczatku bardzo się bałam, że wszyscy zarośniemy brudem i padniemy z głodu, ale na szczęście rezerwy były ;)Uaktywniły się. Na co dzień borykam się z wieloma sprawami sama, ale trudno. Ważne, że chwilach trudniejszych mogę liczyć na pomoc :) Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńZdrówka życzę i zazdroszczę Samosia:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Gosiu, zdrówko się przyda;) A jeśli chodzi o Samosia, to jestem przekonana, ze ujawni się w razie potrzeby. Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńCudeńka. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńHerbatki ? Na dodatek pyszne ;) Pozdrawiam - M.
Usuń:-) powrotu do zdrowia życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dorotko :) Pozdrawiam - M.
UsuńMaszko fajnie ujęłaś temat.W życiu wydaje się nam /nam kobietom/, że bez nas dzień jak co dzień nie "zadziała" Podczas mojej niemocy mój M bierze na siebie cały dom.My musimy pozwalać naszym mężczyznom na więcej, nie tylko podczas choroby.Mam wrażenie,że to my kobiety czujemy,że obowiązki domowe to nasza działka, której nikt nie wykona lepiej.Życzę zdrówka kochana, bo ono najważniejsze.Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńAniu, masz rację - mężczyźni dają sobie świetnie radę ze wszystkim, wystarczy zaufać ;)Czasami mam jednak wrażenie, że ze względu na predyspozycje uwarunkowane płcią, po prostu w czymś jesteśmy lepsi.Na dodatek od lat w moim domu panuje przekonanie, że wszystko się samo robi, stąd "samosię". Dziękuję i pozdrawiam serdecznie - M.
Usuńzdrówka Kochna !
OdpowiedzUsuńDziękuję :D I pozdrawiam - M.
UsuńŻyczę powrotu do zdrowia - tak bardzo bardzo życzę ;)
OdpowiedzUsuńTak całkiem to się jednak nie da, bo zmiany reumatyczne po prostu są i odzywają się co jakiś czas. Ale może sprawa chociaż trochę przyschnie i będzie znowu spokój ;) Buziaki - M.
UsuńFajnie napisane, życzę powrotu do zdrowia i ściskam mocno :)
OdpowiedzUsuńUściski odebrane ;)Dziękuję i pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńTy chyba książkę powinnaś napisać, tak miłe i ciepłe masz te swoje słowo pisane :) z przyjemnością czytałabym w nieskończoność :) Zdrófka życzę i aktywniejszych pomagaczy samosiów :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, to napisanie/wydanie książki to jedno z moich największych marzeń. Ale im bardziej o tym myślę, tym bardziej brak mi odwagi ;)Najbardziej odpowiadałaby mi taka forma i tematyka jak na blogu, ale czy znalazłby się ktoś, kto chciałby kupić wersję papierową, skoro może wejść na bloga ? No właśnie. Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńCiepło u Ciebie Maszko, miło.
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia !
Nawet nie wiesz, jak takie słowa cieszą ! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńMaszko, zdrówka ci życzę!!!! Pięknie i miło u ciebie!!! Szkoda że w takich sytuacjach domownikom otwierają się oczy żeby docenić ile to sie w domu pracuje, jak to się mówi że to robota nie zapłacona. Najważniejsze że jednak to do nich dochodzi bo w przeciwnym razie należałoby sie martwić;)))))
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest już dużo lepiej :) Coraz więcej rzeczy mogę zrobić samodzielnie ;) Trochę inaczej podeszłam do "otwierania oczu" przez moich domowników - bardzo się cieszę, że mieli okazję przekonać się, ile trudu kosztuje przypilnowanie wszystkiego w domu. I co najważniejsze - często sami oferują pomoc. Pozdrawiam - M.
UsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia. U mnie w domu jest podobnie jest samo się. Poczekam kilka miesięcy jak będę po operacji nadgarstka prawej ręki jak to wszystko będzie wyglądało.Serdecznie pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia. U mnie w domu jest podobnie jest samo się. Poczekam kilka miesięcy jak będę po operacji nadgarstka prawej ręki jak to wszystko będzie wyglądało.Serdecznie pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Operacja ? ojjj... to trzymam kciuki i tez życzę powrotu do zdrowia :)
Usuńzdrówka życzę;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) ... i pozdrawiam - M.
UsuńZdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńTo chyba Wasze życzenia sprawiają,że jest już coraz lepiej ;)Dziękuję i pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńZdrowia życzę i dużo samo się rozwiązujących spraw. Każdy potrzebuje odpoczynku zwłaszcza w czasie choroby, dobrze, że masz kogoś kto od ręki przejmuje obowiązki :))
OdpowiedzUsuńSamorozwiązywanie ? Biorę w ciemno ;)Pozdrawiam - M.
UsuńŚwietny, optymistyczny tekst :)
OdpowiedzUsuńWracaj szybko na zdrowia!
Cieplutko pozdrawiam,
Marta :)
Taki tez miałam cel w trakcie pisania - docenić moje "samosię" i pokazać, że jednak są, choć na co dzień ich nie widać ;) Buziaki - M.
UsuńTrzymaj się! Będzie lepiej. Ale to fakt, dopóki człowiekowi nic nie dolega, nie zdaje sobie, jakie ma szczęście... Uściski!
OdpowiedzUsuńCzasami mam wrażenie, że pewnych rzeczy po prostu nie chce się dostrzec w codziennym zabieganiu.Dopiero w chwilach zatrzymania - urlop, choroba, szczególne wydarzenie itp. - człowiek nagle odkrywa oczywiste prawdy ;) Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńTekst fajny, ale troche mi przeszkadzły te zminiające się co chwilę wielkości liter- też tak kiedyś napisałam,ale widzę,że to przeszkadza trochę w czytaniu...
OdpowiedzUsuńPowrotu do zdrowia życzę Maszko!
Pozdrawiam najserdeczniej:)
Zabieg powiększania niektórych pojęć stosuję celowo.W przypadku moich postów, rządzących się zasadą maksymalnej koncentracji słów i znaczeń, jest bardzo ważne - podkreślają najważniejsze wyrazy i wydobywają ich sens.Czytanie książki pisanej w ten sposób mogłoby być męczące, ale w przypadku postów to chyba przesada ;) Dziękuję za uwagi i pozdrawiam - M.
UsuńZgadzam się z przedmówczynią, że trudno się czyta wpisy z nierówną czcionką. Ale... właśnie dlatego, że jest tak dziwna, muszę się bardziej skupić na czytaniu, muszę się wyłączyć na zewnętrzne bodźce i dzięki temu chłonę w dwójnasób każde słowo. Każde. Nie tak jak na innych blogach- przelecę pomiędzy jednym a drugim zajęciem- i wiem o cho chodzi.
OdpowiedzUsuńA nie da się ukryć, że ten blog jest fenomenalny, jeśli chodzi o dobór słów. Dla mnie ani jedno nie jest zbędne, nie można go odpuścić, każde zdanie niesie potężny ładunek...
Zresztą, co ja tu będę pisać. Wiadomo o co chodzi :-)
pozdrawiam i zdrówka życzę Maszko :)
Marzena
Uffffff.... Już się bałam, że kompletnie nikt nie zrozumie mojego zamierzenia, nie odkryje celu stosowania nierównej czcionki ! Dzięki takiemu zabiegowi tekst jest bardziej plastyczny, zmusza do zwrócenia szczególnej uwagi na pewne pojęcia, daje do myślenia. No przynajmniej tak być powinno. Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz, przywracasz mi wiarę w sens pisania. Pozdrawiam bardzo serdecznie - M.
UsuńA ja lubię takie teksty, coś nowego, znaczy fajnego, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę :D Pozdrawiam - M.
Usuń