Kolejna
wyprawa śladem historii. W
poszukiwaniu minionego czasu. Po Dalmacji.
Split. Drugie co do wielkości miasto Chorwacji. Wtulone między dwa monumentalne masywy górskie - Mosor i Kozjak. Dawne Aspalathos, którego nazwa - wkrótce po podbiciu przez wojska rzymskie w II wieku n.e. - zmieniona została na Spalatum. Słynny z niezwykłego pałacu Gaiusa Aureliusa Valeriusa Diocletianusa, cesarza panującego na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego.
Split. Drugie co do wielkości miasto Chorwacji. Wtulone między dwa monumentalne masywy górskie - Mosor i Kozjak. Dawne Aspalathos, którego nazwa - wkrótce po podbiciu przez wojska rzymskie w II wieku n.e. - zmieniona została na Spalatum. Słynny z niezwykłego pałacu Gaiusa Aureliusa Valeriusa Diocletianusa, cesarza panującego na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego.
Po godzinie jazdy wysiadamy z samochodu. Trudno zaczerpnąć powietrze. Jest naprawdę gorąco. Parkujemy samochód tuż obok nadmorskiego bulwaru, w południowo - wschodnim rogu starego miasta. Ruszamy. Zostawiamy za sobą nowoczesne przedmieścia Splitu, by zagłębić się w gmatwaninie wąskich uliczek starówki.
Przed nami wielki targ miejski. Zadziwiający kalejdoskop kolorów, smaków i zapachów. Mijamy stragany uginające się od koszy wypełnionych oliwkami, butelkami pełnymi gęstej oliwy, wielkimi słojami z miodami o bursztynowym kolorze, figami, olbrzymimi arbuzami... Tuż za ostatnim straganem wznosi się wschodnia fasada cesarskiego pałacu. Mijamy bramę, symboliczne przejście między dwoma światami, między wczoraj a dziś.
Stajemy na środku obszernego perystylu stanowiącego serce cesarskiej siedziby. Aż trudno uwierzyć, że w czasach swojej świetności rezydencja Dioklecjana zajmowała blisko 30 tysięcy metrów kwadratowych !
Przyjmuje się, że pałac dał początek miastu - dzięki stopniowemu wchłanianiu i zasiedlaniu przez zwykłą ludność kolejnych części rezydencji cesarza. Budowany sukcesywnie od 293 roku n.e. na wzór obozu rzymskiego ( nic dziwnego, Dioklecjan był przecież zwykłym żołnierzem zanim za swe niebywałe zasługi został wybrany przez wojsko na cesarza ), otoczony murami obronnymi - tworzył czworokąt mierzący aż 180 x 120 metrów.
Teraz o rzymskim rodowodzie - oprócz zabytkowych ruin - przypominają przebrani aktorzy pozujący do zdjęć dla zgromadzonych turystów.
Zadzieramy wysoko głowy, żeby dokładnie obejrzeć każdy detal zjawiskowej kolumnady otaczającej z trzech stron prostokątny perystyl, wyciosane z białego kamienia posągi lwów pilnujących schodów, czarnego Sfinksa przywiezionego dla cesarza prosto z Egiptu.
Wchodzimy do katedry św. Dujama ( patrona miasta ), mieszczącej się w dawnym mauzoleum cesarza. Przez dłuższą chwilę oglądamy rzeźbione drzwi oparte o mury świątyni, każde z 28 pól przedstawiających wybrane sceny z życia Jezusa. Wokół nas liczne kolumny, bogato zdobione kapitele, fryzy. Zachwycające swą prostotą i surowością kopułowe zwieńczenie katedry. Szkoda tylko, że we wnętrzu nie wolno robić zdjęć !
Przez chwilę stoimy na środku perystylu. Liczne poduchy porozkładane na stopniach schodów okalających plac zapraszają do odpoczynku i podziwiania zabytkowych ruin. Próbuję wyobrazić sobie ten niesamowity klimat, jaki panuje tu w czasie letnich festiwali teatralnych. Schodzimy do podziemnych sal pałacu ( podrum ). Rozstawione stragany kompletnie nie pasują do zabytkowego perystylu i katedry.
Przechodzimy przez okrągły westybul, w którym odwiedzający cesarza goście oczekiwali na jego zgodę i aprobatę.
Mijamy świątynię Jowisza wzniesioną na polecenie cesarza - by potwierdzić jego boskie pochodzenie - i udajemy się w głąb miasta.
Krążymy w labiryncie
uliczek starówki.
Docieramy do Placu Republiki zbudowanego na wzór placu Świętego Marka w Wenecji. Skrzydła siedziby zajmuje urząd miejski, zaś północną stronę - teatr, który w okresie letnim cieszy się dużym zainteresowaniem turystów ze względu na liczne spektakle wystawiane na świeżym powietrzu. Pomarańczowo - czerwony kolor fasady mocno odcina się od białego kamienia, który jest najpopularniejszym materiałem budulcowym w całej Dalmacji.
Fotografuję prokuracje zwieńczone głowami lwów weneckich, pustą o tej porze restaurację.
Jeszcze tylko kilka ujęć nadbrzeża, łódek kołyszących się w marinie. Splitu nagrzanego mocnym, południowym słońcem.
Skuszeni zapachem lokalnych smakołyków kupujemy drobne przekąski ...
Pozdrawiam - M.
PS - W 1979 roku pałac Dioklecjana i otaczającą go starówkę wpisano na Listę Światowego
Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Jeśli w czasie swoich wakacyjnych wędrówek zawitacie do Dalmacji, zajrzyjcie
tam koniecznie ! Naprawdę warto.
**************
Tu można znaleźć relacje z moich poprzednich podróży po Chorwacji :