Świta. Spoglądamy w niebo - pochmurno ! Zaspane słońce ciągle drzemie za gęstymi chmurami. I co? Jedziemy ?
Jedziemy ! Mocna kawa, śniadanie. Aparat. I pamiętaj o paszportach, bo przecież po drodze przekraczamy granicę z Bośnią. EKUZ - y i polisa też się mogą przydać, weź na wszelki wypadek ! Gotowi ?
O 7.30 stoimy już w korku. Czekamy na możliwość przejazdu mostem przez Trogir. Mimo wczesnej pory wcale nie tak łatwo wydostać się z wyspy ! Kilkanaście minut dalej pobieramy bilet i wjeżdżamy na autostradę. Przed nami 250 kilometrów wzdłuż chorwackiego wybrzeża. Nad Adriatykiem. Dolina Neretwy, przejście graniczne. Oddalone o chwilę cierpliwości Mostar i Medjugorje.
Mija czwarta godzina naszej podróży.
Wreszcie jesteśmy na miejscu. W leżącym u podnóża Alp Dynarskich Dubrowniku - dawnej Raguzie - zbudowanej z połyskującego w południowym w słońcu kamienia. W mieście otoczonym liczącymi blisko 1940 metrów grubymi murami obronnymi. Pamiętającym ciągłe potyczki z Turkami, dominację Wenecjan, wielkie trzęsienie ziemi w 1667r. i dramatyczne w skutkach oblężenie przez armię jugosłowiańską w latach 90. minionego wieku.
Przejeżdżamy przez wielki most im. Franja Tudmana rozpięty nad ujściem Rijeki Dubrovackiej, który prowadzi nas w zupełnie inny wymiar. Na starówkę. Bez żalu zostawiamy za sobą nowoczesną część miasta, dzielnice mieszkalne i port Gruz.
Mijamy bramę Plocze. Przed nami stare miasto. Perła Adriatyku, której urokowi nie oparł się sam Lord Byron.
Idziemy wzdłuż murów. Ogromny upał i duchota zmuszają nas do zrezygnowania z największej atrakcji miasta - kilkugodzinnego spaceru po murach otaczających dawną Republikę Raguzy ( co ciekawe, nazwę miasta na współcześnie używaną - Dubrownik - zmieniono oficjalnie dopiero w 1918 roku ! ).
Chowając się nieustannie w cieniu zmierzamy w stronę słynnej ulicy Stradun z zabytkowym pałacem Sponza, siedzibą Rektorów, Wieżą Zegarową i majaczącą w tle kopułą katedry Najświętszej Marii Panny.
Wokół nas bogactwo detali i stylów architektonicznych. Zwykły gwar niezwykłego miejsca.
Spoglądam na pałac Sponza z charakterystyczną gotycko - renesansową galerią arkadową, w którym w czasach świetności republiki mieścił się urząd celny i mennica. Perspektywę Stradun zamyka Wieża Zegarowa z replikami stojących figur wybijających pełne godziny. Metaliczny dźwięk rytmicznie rozbrzmiewających dzwonów stara się dotrzymać kroku upływającemu czasowi.
Chowając się w cieniu pobliskich murów oglądamy kościół dedykowany patronowi miasta. Barokowa fasada kościoła św. Błażeja mocno różni się od znajdujących się w pobliżu gotycko - renesansowych budowli. Szerokie schody prowadzą nas do wnętrza kościoła.
Przed nami Pałac Rektorów, najpiękniejsza budowla Dubrownika. Kilkakrotnie przebudowywany i wznoszony od nowa, obecnie łączy w sobie kilka stylów architektonicznych. W średniowieczu pełnił rolę twierdzy obronnej, ale ze względu na liczne wybuchy prochu i pożary zmieniono jego pierwotne przeznaczenie.
Podchodzimy do wybudowanej w 1438 roku Małej Fontanny Onufrego, która w czasach świetności republiki miała religijne znaczenie i służyła wyłącznie chrześcijanom ( zamieszkujący Dubrownik Żydzi musieli zaopatrywać się w wodę w innych miejscach).
Z niemym zachwytem spoglądam na katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny zbudowaną na przełomie XVII i XVIII wieku. Budowla powstała na miejscu romańskiej świątyni, którą Ryszard Lwie Serce wzniósł w podzięce dla Matki Boskiej za cudowne ocalenie go w czasie wyprawy krzyżowej. Patrzę na bogato zdobione kolumny, historię kilku stuleci zamkniętą w milczącym kamieniu.
Którędy teraz ? Ciekawość każe wybrać pnące się wysoko strome stopnie wiodące na sam dach zabytkowego miasta.
Monumentalne schody z roku 1738 prowadzą nas na Plac Rogera Josepha Boscovicha, gdzie odkrywamy barokowy kościół pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli. Przez dłuższą chwilę zatrzymujemy się u stóp świątyni. Zajmujemy miejsca na schowanych w zbawiennym cieniu szerokich schodach. Mokre od potu dłonie nie są już w stanie utrzymać ciężkiego aparatu.
Zaglądam do środka. Moją uwagę przykuwa znajdujący się po prawej stronie od wejścia model groty poświęcony Marii z Lourdes. Przy ozdobnej kracie nawy bocznej pogrążonego w ciszy kościoła słychać szept pachnących kadzidłem modlitw.
Ruszamy dalej. Kierujemy się w dół. Między dachami pokrytymi charakterystyczną dla Dubrownika czerwono - rdzawą dachówką wyłania się sylwetka jednej z czterech okrągłych baszt wzmacniających obronne mury miasta. Można odnieść wrażenie, że północna Baszta Minceta pochodząca z XIV i XV w. jest tak wysoka, że dotyka nieba.
Zmęczeni i głodni zamawiamy obiad w pachnącej ziołami i czosnkiem małej knajpce. Czas na odpoczynek. Na summę wrażeń, przegląd zatrzymanych w kadrze emocji i spostrzeżeń.
Z bogatej karty dań wybieramy lokalne smakołyki - przyrządzane w różny sposób ryby i owoce morza.
Po dłuższym oczekiwaniu na zamówione dania otrzymujemy na talerzach prawdziwy smak Chorwacji - doradę z pieca i grillowany stek z łososia.
Blisko godzinny postój i posiłek pozwalają na zregenerowanie sił. Ruszamy dalej z niedowierzaniem spoglądając na pnące się pod samo niebo wysokie schody.
Na wypełnionym tłumem turystów Stradun ( zwanej też Placa ) - głównej osi starego miasta - zatrzymujemy się przy kolorowych papugach wdzięcznie pozujących do zdjęć.
Oczarowani urokiem niezwykłej promenady Dubrownika rozglądamy się wokół. Kalejdoskop kawiarnianych ogródków, liczne butiki, śmiech turystów, gwar rozmów. Lśniący w mocnym słońcu wypolerowany upływem czasu wapienny bruk.
Historia Stradun zaczyna się w XI wieku, kiedy mieszkańcy Raguzy zdecydowali o zasypaniu pasma morza oddzielającego północną i południową część miasta. Jej obecny jednorodny wygląd to zasługa odbudowy po trzęsieniu ziemi w 1667r., kiedy to władze miasta narzuciły mieszkańcom jeden rodzaj materiału budowlanego - biały kamień z wyspy Brač.
Przedzieramy się przez tłum gapiów. Zadzierając wysoko głowy przyglądamy się płaskorzeźbie zdobiącej portal kościoła franciszkanów. Słynna na cały świat pieta jest dziełem lokalnych mistrzów. Kościół franciszkanów, należący do jednego z najbogatszych i największych w Dubrowniku, jest częścią dużego kompleksu klasztornego. Jego ważną częścią jest powstała w 1317 roku apteka, trzecia najstarsza na całym świecie, która nieprzerwanie funkcjonuje do dziś. Oprócz apteki klasztor znany jest z jednej z najbogatszych bibliotek - kolekcja zabytkowych woluminów liczy ponad 20 tysięcy !
Podchodzimy do znajdującej się nieopodal Wielkiej Fontanny Onufrego zwieńczonej ozdobną kopułą. Od chwili powstania w 1438 roku służyła mieszkańcom średniowiecznej Raguzy jako zbiornik i główny punkt zaopatrzeniowy. W przeciwieństwie do innych miast Dalmacji, wodę dla Dubrownika doprowadzano z odległego o 12 km źródła Rijeki Dubrovackiej dzięki częściowo schowanemu pod ziemią akweduktowi. Pierwotnie fontanna przeznaczona była dla podróżnych, którzy mogli umyć się przed wejściem do miasta. Łyk wody wypływającej z ust 16 kamiennych twarzy zdobiących fontannę podobno przynosi szczęście ...
Lodowata woda wypływająca z maszkaronów przynosi chwilową ulgę. Przysłuchuję się dziwnej melodii wygrywanej na tradycyjnym instrumencie z Dalmacji. Spoglądam na przechodzących obok ludzi, rejestruję ich ciekawe tego niezwykłego miejsca spojrzenia, oddycham gorącym powietrzem ciężkim od tragicznych wydarzeń.
Naprzeciw Wielkiej Fontanny Onufrego podziwiamy renesansowo - gotycki kościół Zbawiciela. Zbudowana w latach 1520-1528 świątynia jako jedyna w niemal nienaruszonym stanie przetrwała trzęsienie ziemi, które dotknęło Dubrownik w połowie XVII wieku.
Przechodzimy przez słynną Bramę Pile - najbardziej imponującą ze wszystkich raguzjańskich bram miejskich. Przekraczamy fosę i most zwodzony, którego strzeże statua patrona miasta ,świętego Błażeja. Z powodu nieustannego zagrożenia ze strony Turków władze średniowiecznego miasta zdecydowały o konieczności zamykania bramy na noc. Do dziś Chorwaci kultywują tradycję trzymania warty przy bramie - w miesiącach letnich między 10.00 a 12.00 można obejrzeć uroczystą zmianę warty w kostiumach z epoki dawnej Republiki Raguzy.
Mijamy sporą grupę turystów skupionych wokół przewodnika pokazującego folder ze zdjęciami z planu filmowego "Gry o tron". Przy Vrata Pile ( Bramie Słupów )nakręcono niejedną scenę serialu.
Wychodzimy poza obręb zabytkowych murów Dubrownika. Wspinamy się na kolejne schody prowadzące na zawieszony nad miastem taras widokowy. Przez dłuższą chwilę przyglądamy się czerwono - rdzawym dachom Starego Miasta.
Wreszcie czuję dotyk wiatru. Mogę oddychać.
Według kronik i historycznych przekazów rodzaj wiejącego wiatru miał niemały wpływ na życie mieszkańców Dubrownika - wiejąca od gór lodowata bora uznawana była w średniowieczu za sprzyjającą jasnemu myśleniu ze względu na zdolność obniżania temperatury. W odróżnieniu od niej, wiejące znad Afryki sirocco na tyle negatywnie wpływało na proces myślenia, że członkowie Rady nie obradowali w tym czasie w obawie o zasadność podjętych przez siebie decyzji !
Wsiadamy do samochodu. Kręta droga prowadzi nas w górę. Łamiąc wszelkie przepisy przechodzę ruchliwą ulicą i robię zdjęcia usadowionego na skale zabytkowego miasta. Mojego kolejnego chorwackiego oczarowania.
Chowając się w cieniu pobliskich murów oglądamy kościół dedykowany patronowi miasta. Barokowa fasada kościoła św. Błażeja mocno różni się od znajdujących się w pobliżu gotycko - renesansowych budowli. Szerokie schody prowadzą nas do wnętrza kościoła.
Przed nami Pałac Rektorów, najpiękniejsza budowla Dubrownika. Kilkakrotnie przebudowywany i wznoszony od nowa, obecnie łączy w sobie kilka stylów architektonicznych. W średniowieczu pełnił rolę twierdzy obronnej, ale ze względu na liczne wybuchy prochu i pożary zmieniono jego pierwotne przeznaczenie.
Podchodzimy do wybudowanej w 1438 roku Małej Fontanny Onufrego, która w czasach świetności republiki miała religijne znaczenie i służyła wyłącznie chrześcijanom ( zamieszkujący Dubrownik Żydzi musieli zaopatrywać się w wodę w innych miejscach).
Którędy teraz ? Ciekawość każe wybrać pnące się wysoko strome stopnie wiodące na sam dach zabytkowego miasta.
Monumentalne schody z roku 1738 prowadzą nas na Plac Rogera Josepha Boscovicha, gdzie odkrywamy barokowy kościół pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli. Przez dłuższą chwilę zatrzymujemy się u stóp świątyni. Zajmujemy miejsca na schowanych w zbawiennym cieniu szerokich schodach. Mokre od potu dłonie nie są już w stanie utrzymać ciężkiego aparatu.
Zaglądam do środka. Moją uwagę przykuwa znajdujący się po prawej stronie od wejścia model groty poświęcony Marii z Lourdes. Przy ozdobnej kracie nawy bocznej pogrążonego w ciszy kościoła słychać szept pachnących kadzidłem modlitw.
Ruszamy dalej. Kierujemy się w dół. Między dachami pokrytymi charakterystyczną dla Dubrownika czerwono - rdzawą dachówką wyłania się sylwetka jednej z czterech okrągłych baszt wzmacniających obronne mury miasta. Można odnieść wrażenie, że północna Baszta Minceta pochodząca z XIV i XV w. jest tak wysoka, że dotyka nieba.
Zmęczeni i głodni zamawiamy obiad w pachnącej ziołami i czosnkiem małej knajpce. Czas na odpoczynek. Na summę wrażeń, przegląd zatrzymanych w kadrze emocji i spostrzeżeń.
Z bogatej karty dań wybieramy lokalne smakołyki - przyrządzane w różny sposób ryby i owoce morza.
Po dłuższym oczekiwaniu na zamówione dania otrzymujemy na talerzach prawdziwy smak Chorwacji - doradę z pieca i grillowany stek z łososia.
Blisko godzinny postój i posiłek pozwalają na zregenerowanie sił. Ruszamy dalej z niedowierzaniem spoglądając na pnące się pod samo niebo wysokie schody.
Na wypełnionym tłumem turystów Stradun ( zwanej też Placa ) - głównej osi starego miasta - zatrzymujemy się przy kolorowych papugach wdzięcznie pozujących do zdjęć.
Oczarowani urokiem niezwykłej promenady Dubrownika rozglądamy się wokół. Kalejdoskop kawiarnianych ogródków, liczne butiki, śmiech turystów, gwar rozmów. Lśniący w mocnym słońcu wypolerowany upływem czasu wapienny bruk.
Historia Stradun zaczyna się w XI wieku, kiedy mieszkańcy Raguzy zdecydowali o zasypaniu pasma morza oddzielającego północną i południową część miasta. Jej obecny jednorodny wygląd to zasługa odbudowy po trzęsieniu ziemi w 1667r., kiedy to władze miasta narzuciły mieszkańcom jeden rodzaj materiału budowlanego - biały kamień z wyspy Brač.
Przedzieramy się przez tłum gapiów. Zadzierając wysoko głowy przyglądamy się płaskorzeźbie zdobiącej portal kościoła franciszkanów. Słynna na cały świat pieta jest dziełem lokalnych mistrzów. Kościół franciszkanów, należący do jednego z najbogatszych i największych w Dubrowniku, jest częścią dużego kompleksu klasztornego. Jego ważną częścią jest powstała w 1317 roku apteka, trzecia najstarsza na całym świecie, która nieprzerwanie funkcjonuje do dziś. Oprócz apteki klasztor znany jest z jednej z najbogatszych bibliotek - kolekcja zabytkowych woluminów liczy ponad 20 tysięcy !
Podchodzimy do znajdującej się nieopodal Wielkiej Fontanny Onufrego zwieńczonej ozdobną kopułą. Od chwili powstania w 1438 roku służyła mieszkańcom średniowiecznej Raguzy jako zbiornik i główny punkt zaopatrzeniowy. W przeciwieństwie do innych miast Dalmacji, wodę dla Dubrownika doprowadzano z odległego o 12 km źródła Rijeki Dubrovackiej dzięki częściowo schowanemu pod ziemią akweduktowi. Pierwotnie fontanna przeznaczona była dla podróżnych, którzy mogli umyć się przed wejściem do miasta. Łyk wody wypływającej z ust 16 kamiennych twarzy zdobiących fontannę podobno przynosi szczęście ...
Lodowata woda wypływająca z maszkaronów przynosi chwilową ulgę. Przysłuchuję się dziwnej melodii wygrywanej na tradycyjnym instrumencie z Dalmacji. Spoglądam na przechodzących obok ludzi, rejestruję ich ciekawe tego niezwykłego miejsca spojrzenia, oddycham gorącym powietrzem ciężkim od tragicznych wydarzeń.
Naprzeciw Wielkiej Fontanny Onufrego podziwiamy renesansowo - gotycki kościół Zbawiciela. Zbudowana w latach 1520-1528 świątynia jako jedyna w niemal nienaruszonym stanie przetrwała trzęsienie ziemi, które dotknęło Dubrownik w połowie XVII wieku.
Przechodzimy przez słynną Bramę Pile - najbardziej imponującą ze wszystkich raguzjańskich bram miejskich. Przekraczamy fosę i most zwodzony, którego strzeże statua patrona miasta ,świętego Błażeja. Z powodu nieustannego zagrożenia ze strony Turków władze średniowiecznego miasta zdecydowały o konieczności zamykania bramy na noc. Do dziś Chorwaci kultywują tradycję trzymania warty przy bramie - w miesiącach letnich między 10.00 a 12.00 można obejrzeć uroczystą zmianę warty w kostiumach z epoki dawnej Republiki Raguzy.
Mijamy sporą grupę turystów skupionych wokół przewodnika pokazującego folder ze zdjęciami z planu filmowego "Gry o tron". Przy Vrata Pile ( Bramie Słupów )nakręcono niejedną scenę serialu.
Wychodzimy poza obręb zabytkowych murów Dubrownika. Wspinamy się na kolejne schody prowadzące na zawieszony nad miastem taras widokowy. Przez dłuższą chwilę przyglądamy się czerwono - rdzawym dachom Starego Miasta.
Wreszcie czuję dotyk wiatru. Mogę oddychać.
Według kronik i historycznych przekazów rodzaj wiejącego wiatru miał niemały wpływ na życie mieszkańców Dubrownika - wiejąca od gór lodowata bora uznawana była w średniowieczu za sprzyjającą jasnemu myśleniu ze względu na zdolność obniżania temperatury. W odróżnieniu od niej, wiejące znad Afryki sirocco na tyle negatywnie wpływało na proces myślenia, że członkowie Rady nie obradowali w tym czasie w obawie o zasadność podjętych przez siebie decyzji !
Wsiadamy do samochodu. Kręta droga prowadzi nas w górę. Łamiąc wszelkie przepisy przechodzę ruchliwą ulicą i robię zdjęcia usadowionego na skale zabytkowego miasta. Mojego kolejnego chorwackiego oczarowania.
Hej, widzę znajome miejsca :) Przepiękne miasto, zdjęcia no i Wasze wspomnienia, dzięki którym znowu mogłam przespacerować się po Starym Mieście Dubrownika.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko-D.
PS. 22 IX. mam obronę i egzamin, a to oznacza KONIEC nieprzespanych nocy. Trzymaj kciuki!!!
Wiem, że byliście w Dubrowniku, dlatego postawiłam sobie za punkt honoru, że tam pojadę. Nie było to łatwe, bo z Trogiru to naprawdę daleko, ale udało się i nie żałuję - Dubrownik jest cudny !
UsuńDominiś, trzymałam kciuki ! Daj znać, jak poszło :)
Mało ostatnio piszę, nie mam głowy ani czasu - łączę dwie szkoły, żeby mieć cały etat. Co gorsza, nie mam godzin polskiego, jestem... bibliotekarzem ! W obu szkołach przeszłam przez przyjmowanie i wydawanie podręczników - koszmar ! Na dodatek w tej drugiej, "nie mojej" szkole, czuję się bardzo źle i nie mogę się odnaleźć w tym wszystkim :/ Nie mam pojęcia, jak wytrzymam do czerwca...
Buziaki - M.
Napiszę na skrzynkę pocztową :)
UsuńAch bajka taka podróż :) Piękne wspomnienia zatrzymane w cudnych kadrach :) Pozdrawiam Emila
OdpowiedzUsuńWyprawa do Chorwacji to za każdym razem wakacje moich marzeń - cudne krajobrazy, ciekawa historia i wspaniała architektura, genialna choć niewyszukana kuchnia. No i ten napęczniały od zdjęć aparat ! Pozdrawiam - M.
UsuńPiekne zdjecia, pachnace jeszcze latem i rozgrzanymi przez slonce kamieniami. W Dubrowniku jeszcze nigdy nie bylam, ale kto wie, moze kiedys? :) Pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńJedź, naprawdę warto ! Dubrownik to taki punkt obowiązkowy dla każdego ;) Pozdrawiam - M.
UsuńPrzepiękna podróż i wspaniała pamiątka. Chorwacja to moje marzenie! Buziaki
OdpowiedzUsuńJedź koniecznie, nie będziesz rozczarowana :) Pozdrawiam - M.
UsuńBardzo dziękuję za cudowny spacer z przewodnikiem....Było super....Pozdrawiam pa....
OdpowiedzUsuńUleńko, dziękuję i barrrdzo Ci polecam wyprawę do Dubrownika, żeby na własne oczy zobaczyć to zjawiskowe miasto ! Pozdrawiam - M.
UsuńInteresująca relacja i piękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję :) ... i pozdrawiam - M.
UsuńInteresująca relacja i piękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiękne widoki, wspaniała podróż :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie wakacji w innym miejscu niż Chorwacja, jest doskonała pod każdym względem :D Pozdrawiam - M.
UsuńWiem, że się powtarzam ale uwielbiam Chorwację...za wszystko co ma w swojej "ofercie" :))
OdpowiedzUsuńJa też ... ;) Pozdrawiam - M.
UsuńCiekawa recenzja...moje wspomnienia sprzed dwóch lat. Dubrownik był naszym przystankiem w drodze do Czarnogóry,dojechaliśmy pod Albanię.Super widoki i piękne kadry.Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńCzarnogóra ? ojjj... też mam na nią chrapkę ;) Jezioro Szkoderskie, Kotor, Budva... Same perełki ! Może kiedyś, gdy znów będziemy "w drodze: ;) Buziaki, Aniu - M.
UsuńJak pięknie! Widac, ze to były bardzo udane chwile...
OdpowiedzUsuńuściski posyłam :)
To prawda :) Pozdrawiam - M.
UsuńFANTASTYCZNA RECENZJA!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) ... i pozdrawiam - M.
UsuńTwoje chorwackie relacje z podróży zapamiętam na długie lata. Wspominam ciepło Dubrownik i to nie tylko za sprawą upałów, które tam panowały, gdy spędzałam swoje wakacje. Wspaniałe zdjęcia przywołują chwile mojego rodzinnego szczęścia, utraconego tak nagle…Dziękuję Maszko <3 Wypatruję na następne posty i uściski posyłam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przywołać miłe chwile i dobre wspomnienia <3 Następne posty ? Mam w zanadrzu jeszcze Wenecję, którą odwiedziliśmy w tym roku, ale tak trudno mi znaleźć czas na bloga i pisanie... Troszkę pozmieniało się w moim życiu zawodowym, nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć, jest mi źle :/ Mam nadzieję, że się jakoś pozbieram. Ściskam mocno - M.
Usuńpiękne zdjęcia! dokładnie tak zapamiętałam Dubrownik:))))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:D A ja mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę - na spacer po murach, na kolejkę, dzięki której cały Dubrownik jest jak na dłoni...Mam niedosyt, ale to pozytywne odczucie, bo dzięki niemu człowiek robi wszystko, żeby nadrobić zaległości i pojechać w dane miejsce raz jeszcze. A ja lubię takie suplementy ;) Pozdrawiam ciepło - M.
UsuńDubrownik staje się coraz bardziej popularny. W sumie nic dziwnego, bo to super miasto:-)
OdpowiedzUsuńCała Chorwacja jest coraz bardziej popularna - to prawdziwy raj na ziemi. Dla mnie - miejsce na najcudowniejsze wakacje :) Pozdrawiam - M.
UsuńZ przyjemnością się przespacerowałam ponownie po Dubrowniku :-) My byliśmy w lipcu i papugi też były :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Byłyśmy w tym samym miejscu ! Szkoda, że nie mogłyśmy się spotkać :) Buziaki - M.
UsuńOddalony o chwilę cierpliwości Mostar zapiera dech w piersiach :-)
OdpowiedzUsuńJedno z najsłynniejszych zdjęć Mostaru ( kamienny most ) zachwyciło mnie na tyle skutecznie, że wpisałam to miasto na listę moich podróżniczych marzeń. Pozdrawiam - M.
UsuńNigdy nie ciągnęło mnie do Chrowacji "bo tam wszyscy jeżdżą", ale wygląda na to, że jest tam pięknie!
OdpowiedzUsuńChorwacja jest jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi, naprawdę warto tam jechać. Gwarantuję Ci, że nie będziesz zawiedziona :) Pozdrawiam - M.
UsuńŚwietna relacja z podróży! Obejrzałam wszystkie twoje pocztówki z wakacji. Chorwacja to również mój ulubiony cel podróży. W tym roku byliśmy po raz trzeci. Zawsze gdy wracamy, to już planujemy kolejne chorwackie wakacje. Mamy swoje ulubione miejsca, ale ciągnie nas też w nieznane strony. A tam tyle pięknych miejsc do odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Do Chorwacji jeździmy od czterech lat i szczerze powiedziawszy - nie wyobrażam sobie innego miejsca na odpoczynek ! Ciovo to nasza wyspa, a Trogir to ulubione miejsce wieczornych wypadów. Zawsze jednak znajdzie się czas na wyprawę w nowe miejsca, bo nie wyobrażam sobie marnowania czasu na plaży ;) Pozdrawiam serdecznie - M.
UsuńKiedy zajrzałam do Ciebie, to oniemiałam. Mamy bardzo, ale to bardzo podobne tytułowe zdjęcie z posta o Dubrowniku. Co za zbieg okoliczności :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, niesamowity zbieg okoliczności ! Będąc i Ciebie zauważyłam, że bywamy w tych samych miejscach ;) Pozdrawiam - M.
UsuńCieszę się, że rozgościłaś się u mnie. Super. Mamy podobną wrażliwość, zainteresowania. Na pewno będzie to znajomość z obopólną korzyścią. Do miłego zobaczenia!
UsuńJak tam pięknie! Musze to zobaczyć na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńChorwację mamy na liście do zwiedzenia, jeszcze tam nie byliśmy a Ty zachęciłaś mnie świetnymi zdjęciami i opisem... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTe piękne miejsca są nadal obiektem moich marzeń...
OdpowiedzUsuńMaszka, cudowne, bajkowe wakacje :) Przybliżyłaś mi piękną architekturę, którą podziwiam w Grze o Tron.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Gdybym mogła pozwolić sobie na wtopienie się w rzeczywistość opisywaną, wtopiłabym się tutaj , u Ciebie. Doskonale tak że aż się boję.
OdpowiedzUsuńSciskam autorkę bloga mocno! ;)
Bardzo dziękuję za tę podróż dzięki Tobie :) Kilka lat temu byłam na tygodniowym rejsie na Chorwacji a punktem docelowym był właśnie Dubrovnik. Atrakcje po drodze i napotkane wyspy zajęły nam zbyt dużo czasu i niestety do Dubrovnika nie udało nam się przybić, jacht niestety trzeba zwrócić w wyznaczonym terminie. Pierwszy raz byłam w tym kraju, pierwszy raz na tak dużej łodzi, moje marzenie skrywane od lat spełniło się więc liczę, że kiedyś tam wrócę. Póki co podziwiam piękne zdjęcia i te niesamowite wąski uliczki :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę pięknie wykonane zdjęcia. To miasto już dawno skradło moje serce:),dlatego na swoim blogu TO LOOK i w jego stronę rzucam spojrzenie. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia Dubrovnika, którego atmosferę i klimat można chłonąć wszystkimi danymi nam zmysłami. Dziękuję za jeszcze jeden wspaniały spacer po Dubrovniku. Najserdeczniej pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń