sobota, 16 czerwca 2012

Uffffff....



 

Krótkie spięcie, niekontrolowany ruch , dźwięk tłuczonego szkła.  A potem  -  płacz, w tym mój. Nerwy i  szycie ran. I szczepienie przeciwko tężcowi. Ktoś jednak nad nami czuwał, że cała ta historia nie skończyła się znacznie gorzej. Dziś -  prawie wszystkie szwy wyjęte. Pozostaną tylko blizny  i refleksja, że życie ludzkie jest bardzo kruche .
 
 


Pozdrawiam truskawkowo - M.


6 komentarzy:

  1. Ale pysznie. Witaj krajanko. Jesteś chyba też na deccorii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, rzeczywiście jesteśmy krajankami ( odwiedziłam Twój blog ) i faktycznie - jestem na Deccorii . Pozdrawiam serdecznie i zapraszam częściej ;)

      Usuń
  2. Wspaniale, że wszystko dobrze się skończyło :) Truskaweczki w przepysznym wydaniu :))) Ślinka cieknie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Mniammm... szkoda,że ta rozkosz trwa tak krótko... ;)

      Usuń
  4. śliczności robisz i pokazujesz, mniam :)

    OdpowiedzUsuń